Nikodem Marecki zmarł 27 października, a wiadomość o śmierci młodego aktora poruszyła środowisko filmowe. 11-latek zginął pod kołami nadjeżdżającego samochodu chwilę po tym, jak wysiadł ze szkolnego autobusu. Teraz prokuratura poinformowała, co dokładnie wydarzyło się na miejscu wypadku i przekazała wieści w sprawie mężczyzny, który śmiertelnie potrącił Nikodema. Poznajcie smutne szczegóły.
Nikodem Marecki był bardzo młodym i obiecującym aktorem, który grał u boku jednych z najsłynniejszych twarzy w naszym kraju. W poniedziałek, 1 grudnia, do mediów dotarła wiadomość o nagłej śmierci chłopca, która poruszyła ludzi z branży. 11-latka pożegnali m. in. Marcin Koszałka reżyser „Białej odwagi”, w której zagrał Nikodem. Kilka słów wsparcia dla rodziców chłopca napisała też Małgorzata Kożuchowska, która grała jego matkę w filmie „Zołza”.
– Ogromne wyrazy współczucia dla całej rodziny! Trudno uwierzyć w to, co się stało. Serce pęka. Nikodem był wspaniały – napisała Kożuchowska na profilu mamy Nikodema na Instagramie.
Joanna Liszowska żegna Nikodema Mareckiego
Na dużo bardziej obszerny wpis ośmieliła się Joanna Liszowska, która wcielała się w rolę matki Nikodema w serialu „Szpital św. Anny”.
– Nikoś… nie ma słów, które wyraziłyby to, co czuję po twoim nagłym odejściu… Pamiętasz? Często żartowałam, że gdybym miała syna, chciałabym żeby był taki jak Ty. Bystry, inteligentny, wesoły, z wyobraźnią, dowcipny, łobuzerski, a przy tym tak wrażliwy i ciepły. Byłeś wyjątkowy. Byłam twoją tylko serialową mamą, a kiedy to piszę, znowu płyną mi łzy. Nie wyobrażam sobie bólu jaki czują Twoi Rodzice, Rodzina i bardzo mocno ich przytulam. Mam nadzieję, że odnajdą w sobie tę nieludzką siłę, by to przetrwać i żyć w tej innej rzeczywistości… bo bez Ciebie – napisała Liszowska przy wspólnym zdjęciu z chłopcem.
W dalszej części swojego wpisu pochyliła się nad tematem śmierci i ludzi, którzy pozostają w tęsknocie za zmarłymi.
– Pewien aktor (może kiedyś chciałeś nim zostać) powiedział, że choć nie wie, co dzieje się z człowiekiem po śmierci, to jednego jest pewien – Ci, którzy zostają, będą bardzo za nim tęsknić. Nikoś będziemy, już za Tobą tęsknimy. I wiesz? Czyniłeś ten świat lepszym. Dziękuję, że mogłam Cię poznać. I nie wiem dlaczego takie rzeczy się wydarzają… może by zrozumieć, że nasze „problemy” codzienności tak naprawdę nimi nie są. Nikodem Marecki – Igor Hajduk w serialu „Szpital św. Anny” – napisała Joanna Liszowska.
Nikodem Marecki stracił życie pod kołami samochodu. Wiadomo, co z kierowcą
Od reżysera „Białej odwagi” dowiedzieliśmy się o okolicznościach śmierci Nikodema. 11-latek zginął po tym, jak wysiadł ze szkolnego autobusu i wpadł prosto na nadjeżdżający samochód. Choć w jego akcję ratunkową zaangażowano nawet śmigłowiec LPR, to ostatecznie nie udało się ocalić mu życia.
Jak ustalił serwis o2.pl prokuratura w Miechowie wszczęła śledztwo w sprawie śmierci 11-latka. Przekazano też informację o mężczyźnie, który śmiertelnie potrącił Nikodema. Póki co nie postawiono mu żadnych zarzutów.
– Prokuratura w Miechowie prowadzi śledztwo w sprawie wypadku w Szczepanowicach. Kierowca pojazdu, który potrącił 11-latka, nie usłyszał zarzutu. Mężczyzna był trzeźwy w momencie zdarzenia, jechał z dozwoloną prędkością. Chłopiec wybiegł na jezdnię z autobusu. Mimo tego w ramach śledztwa powstanie opinia rekonstrukcyjna, która wykaże, czy kierowca naruszył zasady ruchu drogowego – przekazała prokurator Oliwia Bożek-Michalec z Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Wiadomość o śmierci 11-latka poruszyła też internautów i wywołała burzliwą dyskusję. Wielu z nich staje w obronie kierowcy, który jechał trzeźwy i z dozwoloną prędkością. Poniżej przytaczamy komentarze, które zebrały tysiące polubień – zachowaliśmy pisownię oryginalną.
– Boże jaki to ból dla rodziny, ale również kierowcy. Ludzie nie oceniajmy póki sprawa nie będzie zamknięta. Słowa ranią. A tam jest juz za dużo ludzi którzy cierpią
– Kierowca pewnie ledwo zdążył mrugnąć kiedy dzieciak przed maskę wyskoczył… Jak pech to pech. Nie chciałabym być teraz w skórze nikogo z nich. Czy kierowcy, czy rodziców.
– Wielkie współczucia dla rodziny i dla kierowcy też. Potrącić śmiertelnie dziecko to trauma na całe zycie
– Wypadki się zdarzają i tyle. Dajcie żyć temu biednemu kierowcy, póki co policja nie wykazała jego winy, a wy już na nim wieszacie psy. Jechał z dozwoloną prędkością i był trzeźwy. Wyraźnie jest napisane, że dziecko wybiegło na jezdnię. Tu się trzeba prędzej zastanowić nad tym, jak zaparkował autobus szkolny, że dziecko zamiast wysiąść na chodnik wybiegło na ulicę.
A Wy, co o tym myślicie? Piszcie w komentarzach pod artykułem.








Komentarze (0)