Wojciech Szczęsny doczekał się filmu dokumentalnego o sobie. Razem z żoną pojawili się na jego premierze. Przy okazji imprezy żona Szczęsnego udzieliła też kilku wywiadów. W jednym z nich opowiedziała o codzienności Liama. Okazuje się, że 7-letni syn Wojtka Szczęsnego ma grafik wypełniony aż po same brzegi. Nie wszyscy jednak uważają, że to dobre dla małego dziecka. „Super, że ma takie możliwości. Jako nauczyciel zapytam jednak – a kiedy Liam po prostu ŻYJE?…” – pytają internauci.
Marina Łuczenko-Szczęsna towarzyszyła słynnemu mężowi podczas premiery filmu o jego życiu. Przypomnijmy, że para dopiero niedawno zaczęła pokazywać twarze swoich dzieci. Choć Liam był częstym bywalcem na zdjęciach na profilach społecznościowych rodziców, to zawsze miał przykrytą twarz. Wszystko zmieniło się po transmisji meczu reprezentacji Polski, podczas którego syn Wojtka Szczęsnego skupił na sobie wielką uwagę widzów.
7-letni syn Wojtka Szczęsnego ma mnóstwo dodatkowych zajęć i mówi w kilku językach
W rozmowie z dziennikarką Pudelka żona Szczęsnego zdradziła nieco więcej faktów dotyczących codzienności ich 7-letniego syna. Przypomnijmy, że ich rodzina obecnie miesza w Hiszpanii w związku z pracą taty. Mały Liam mówi w kilku językach, co ma ułatwiać mu asymilacje w przypadku przeprowadzki do innego kraju. W dodatku uczęszcza też na kilka zajęć sportowych.
– Liam chodzi do szkoły anglojęzycznej, już chodził do takiej szkoły w Turynie, po to, że gdybyśmy musieli się przeprowadzić z dnia na dzień, no to nie będzie problemu z językiem ani znalezieniem szkoły. Raz dziennie mają godzinę hiszpańskiego i raz w tygodniu kataloński. Porozumiewa się po hiszpańsku, ma też zajęcia dodatkowe po hiszpańsku. Trzy razy w tygodniu ma piłkę, chodzi tam na padla, uczy się jazdy konno, w sobotę ma mecze, na które ja go zawożę, więc ma taki wypełniony grafik – powiedziała Pudelkowi.
Marina, która zawodowo związała swoją karierę ze sceną muzyczną, zapisała syna również na zajęcia artystyczne.
– Jeszcze mu takie zajęcia dodatkowe rozwijająco-wyciszająco-artystyczne zabukowałam, żeby uczył się hiszpańskiego, a nie chciał mieć dodatkowych lekcji, więc ten hiszpański jest takim dodatkiem, jak robi coś miłego, coś tam sobie sklejają, jeszcze na ceramikę chodzi. Ja po prostu dziękuję Bogu, że mamy taką możliwość, że możemy mu zapewnić te wszystkie atrakcje. Jak ja byłam mała, to moich rodziców nie było stać na takie dobrodziejstwa, chodziłam tylko do szkoły muzycznej, ale chciałam też jeździć konno i w tenisa pograć. No ale trzeba było na jedną rzecz się zdecydować, a ja teraz chciałabym Liamkowi – i Wojtek też ma to samo – chcielibyśmy mu oddać to, czego my nie mieliśmy do końca. Nie mogliśmy sobie na pewne rzeczy pozwolić, więc chcemy mu dać wachlarz możliwości i żeby on sobie sam zdecydował, w którym kierunku później pójdzie – wyjaśnia żona Szczęsnego.
Wiadomość o tak napiętym grafiku 7-latka mocno podzieliła internautów. Wielu jest zdania, że to bardzo dobrze, że rodzice inwestują w rozwój swojego dziecka. Zauważają, że współczesną plagą wśród dzieci są smartfony i lepiej, żeby dziecko uczestniczyło w konstruktywnych zajęciach, niż „siedziało w telefonie”. Część jednak zauważa, że to zbytnie przeciążenie dla 7-latka, który w tym wieku powinien też móc się po prostu pobawić.
– a zabawę jak przystało na dziecko w jego wieku ma w grafiku?
– Ludzie już wiedzą, że takie pchanie dziecka na tyle zajęć jest źle, to droga do depresji i braku więzi z rodzicem. Dziecku trzeba poświęcić czas i uwagę a nie kasę…
– Proszę jeszcze tam gdzieś wcisnąć wizyty na kozetce jak już zwariuje od nadmiaru zajęć dodatkowych – czytamy w popularnych komentarzach.
A wy, co o tym myślicie? Piszcie niżej.







Komentarze (0)