Rozemocjonowana Natasza Urbańska podzieliła się ostatnio w mediach społecznościowych swoim samolotowym dramatem. Wraz z mężem Januszem Józefowiczem wracała z wakacji w Chorwacji, a ich podróż zamieniła się w istny koszmar. Zgodnie z relacją piosenkarki, była ona jedną z osób, które zemdlały w samolocie. Jest już odpowiedź polskiej linii lotniczej.
Natasza Urbańska opowiedziała o swoim koszmarnym locie z Chorwacji do Polski. Piosenkarka nie potrafiła ukryć nieprzyjemnych emocji, w związku z tym, że była jedną z osób, które zemdlały na pokładzie.
– Dzisiaj leciałam z Podgoricy naszą polską linią lotniczą. Ja rozumiem, że bywają awarie, ale w takich momentach załoga musi umieć reagować. Nie można dopuścić do takich sytuacji, że ludzie mdleją w samolocie. Mnie się nigdy, przez całe moje życie, nie zdarzyło zemdleć. Tym razem było inaczej – mówiła na swoim InstaStory.
Natasza Urbańska skarży się na linię lotniczą, Janusz Józefowicz też nie wytrzymał
Dalej dowiadujemy się, że powodem omdlenia Urbańskiej była skrajnie wysoka temperatura na pokładzie. Samolot nagrzał się do 50 stopni.
– Samolot był nagrzany do 50 stopni i nikt z obsługi nawet nie wpadł na to, by dać ludziom wodę. Dobrze, nie działają nawiewy, my się wszyscy wachlowaliśmy, ale kubek wody! 20 minut czekaliśmy na start, bo był opóźniony, sam lot był opóźniony godzinę, jak zawsze zresztą ostatnio. Takie traktowanie ludzi… W taki niezbyt sympatyczny – delikatnie mówiąc – sposób. Szef odpowiedział jednej pani: 'No, przecież mieli Was uprzedzić, że nie ma wentylacji’ – relacjonowała w emocjach.
Piosenkarka przyznała też, że jej mąż też nie dał rady wytrzymać całej tej sytuacji i podszedł do personelu pokładowego.
– Mój mąż w końcu nie wytrzymał tego i mówi: 'Ludzie, dajcie wody’. Nic się nie wydarzyło, więc ruszył tam, mimo że już wszyscy mieliśmy mieć zapięte pasy. (…) I zabrał temu facetowi kubek wody. A on: „Ale jaki jest problem? Zaraz startujemy, będziemy podawać wodę’ – kontynuowała Natasza.
Urbańska powiedziała też, że nie była jedyną osobą, która zemdlała.
– Ludzie! Przecież to jest nieludzkie traktowanie, tak nie wolno traktować podróżnych. Ja w tym czasie już naciskałam przycisk, żeby ktoś przyszedł i mi pomógł, już krzyczałam: 'Zaraz zemdleję, zaraz zemdleję’ – kontynuowała zdenerwowana.
Swoją opowieść zakończyła mówiąc o złości i ciężkim szoku.
– Nie mogłam tego nagrać, bo tu mi wszystko zdrętwiało i nie byłam w stanie nawet słowa wypowiedzieć. Jestem dalej zdenerwowana. Teraz to są nerwy, a wtedy to był szok, więc mogło dojść do jeszcze większej tragedii. Nasze polskie linie nie są przygotowane na takie sytuacje, ale to nie powinna być chyba nowość. Awarie się zdarzają i my to rozumiemy, ale trzeba umieć reagować. Dzisiaj to było przekroczenie wszelkich granic i norm obowiązujących w dzisiejszych czasach. W ogóle norm ludzkich. To było nieludzkie – powiedziała Natasza Urbańska.
Do jej relacji odniosły się już Polskie Linie Lotnicze, które zostały poproszone o komentarz przez dziennikarzy Pudelka.
– W odniesieniu do zaistniałej sytuacji informujemy, że w samolocie wykonującym ten rejs doszło do usterki pomocniczej jednostki zasilającej (…). To urządzenie umożliwia, między innymi, zasilanie klimatyzacji i systemów pokładowych w czasie postoju samolotu.(…) Przepraszamy za wszelkie niedogodności, które wystąpiły na pokładzie tego rejsu – podano w komunikacie.
Co o tym myślicie?







Komentarze (0)